niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 1


 Jeśli czytasz, nie zaszkodzi Ci skomentować. :) To dla Ciebie sekunda, a dla nas ogromna motywacja!
*** ***

"Cza­sami psychicznie chorzy ludzie pot­ra­fią zro­zumieć to cze­go nor­malni ludzie nie potrafią."

Autokar wraz ze mną i innymi pacjentami zatrzymał się przed budynkiem. Wysiedliśmy z pojazdu i ruszyliśmy w stronę wejścia. Zatrzymałam się i spojrzałam w górę.
-Witamy w Mentalroad.- Usłyszałam czyjś głos. Popatrzyłam się na osobę stojącą obok. Ujrzałam starszego mężczyznę ubranego w czarny uniform, który noszą strażnicy w tym miejscu. Patrzył na mnie pogardliwym wzrokiem. Wywróciłam jedynie oczami i ponownie spojrzałam na ogromny budynek przed sobą.- Ruszaj się. Nie będę tu stał cały dzień- warknął i mocno popchnął mnie w stronę drzwi.  Szłam wolnym krokiem i z uwagą przypatrywałam się wszystkim mijanym osobom.  Nagle pojawiła się przede mną jakaś kobieta. Miała na sobie niebieski kombinezon dla pacjentów tego miejsca. Nachyliła się tak, że nasze nosy się ze sobą stykały. Przez chwilę stałam nieruchomo.
-Bu- powiedziałam cichym głosem. Nieznajoma gwałtownie ode mnie odskoczyła, po czym uciekła w znanym tylko sobie kierunku.- Wariaci- prychnęłam pod nosem i pokręciłam głową. Nim się spostrzegłam „moi towarzysze” w podróży już byli daleko przede mną. Poszłam w ich kierunku, nie przejmując się tym, że zostałam w tyle. Kiedy przekroczyłam próg uderzył we mnie zapach stęchlizny. Idąc przyglądałam się wyblakłym ścianom. Farba miejscami odchodziła, a wszystko było brudne i zakurzone.
I oto jestem! Mentalroad Insane Asylum – szpital dla psychiczne chorych. Czyli nie dla mnie. Nie jestem szalona. Jestem inna, ale to nie znaczy, że obłąkana! W końcu stąd ucieknę, a wtedy pożałują, że w ogóle pomyśleli, aby mnie tu wsadzić… Zatrzymałam się w wielkim holu, chcąc się wszystkiemu przyjrzeć. Naprzeciwko stała lada, za którą nikogo nie było. W rogu pomieszczenia znajdowały się wielkie, czarne, kręte schody prowadzące na inne piętra. Było wiele korytarzy, które kierowały do innych pomieszczeń.
-Możecie już wracać. Wszyscy już przeszli.- Myślałam, że ten gościu mówił do mnie, ale kiedy na niego spojrzałam okazało się, że trzymał przy ustach krótkofalówkę. Wszyscy nowi pacjenci już przeszli? Wcale nie…
-Ja tu nadal jestem…- powiedziałam z kpiącym uśmiechem. On jedynie posłał mi złowrogie spojrzenie.
-Idź już- warknął i popchnął mnie, przez co lekko się zachwiałam. Wściekła, gwałtownie odwróciłam się w jego stronę.
-Nie dotykaj mnie, bo odgryzę ci w końcu te ręce i nie będziesz miał czym pracować- syknęłam cicho. Przez chwilę toczyliśmy zaciętą walkę na spojrzenia. Przechyliłam delikatnie głowę, a moje kąciki ust uniosły się lekko ku górze. On nie dawał za wygraną, jednak w końcu się poddał i odwrócił wzrok. Prychnęłam pod nosem.- Jesteś jak wszyscy inni . Niby twardy jednak w środku cholernie słaby.- Pokręciłam głową.- To co zaprowadzisz mnie do dyrektorki, czy mam trafić tam sama?- zapytałam. Nie odezwał się więcej tylko ruszył przed siebie, więc poszłam za nim. Zatrzymaliśmy się pod dużymi drzwiami . On zastukał w drewnianą powłokę, i kiedy usłyszeliśmy „proszę” weszliśmy do środka. Pomieszczenie było bardziej przytulne niż to, co do tej pory widziałam, jednak i tak było beznadziejne. Za staromodnym biurkiem siedziała kobieta. Wyglądała na około pięćdziesiąt pięć lat. Obok niej, w rogu gabinetu..jeśli tak to można nazwać.. stał wysoki chłopak w czarnym uniformie i z burzą loków na głowie. To nie jest pacjent. Jego ubiór wskazuje na to, ze jest ochroniarzem. Ale jak ktoś, kto nie jest dużo starszy ode mnie, może pilnować wariatów? To miejsce jest naprawdę chore …tak, pięknie to ujęłam.
-Dzień dobry. Ty pewnie jesteś Kaya, prawda?- zapytała, a ja podniosłam na nią wzrok. Nie odpowiedziałam tylko zaplotłam ręce na klatce piersiowej.- Może byś odpowiedziała?- spytała oburzona.
-Skoro ma pani moją kartę ze zdjęciem i wszystkimi danymi, to po co się pani pyta?- To miejsce tak jak i wszystkie znajdujące się tutaj osoby są totalnie beznadziejni!
-Może by tak grzeczniej?- Wstała ze swojego miejsca i oparła dłonie o blat.
-A może by tak skończyć tą i tak już bezsensowną rozmowę, która do niczego nie prowadzi?- zasugerowałam.
-Harry czy mógłbyś łaskawie oprowadzić swoją nową podopieczną po budynku?- zirytowana zwróciła się w jego stronę. On jedynie skinął głową. A więc wiem już dwie istotne rzeczy. Po pierwsze, mój nowy ochroniarz ma na imię Harry. Po drugie, ta stara jędza bardzo łatwo się denerwuje, co może mi się przydać… Podszedł do mnie i wskazał na drzwi, dając mi tym samym znak, że mam wyjść. Tak też zrobiłam i kiedy znaleźliśmy się za drzwiami, odezwał się do mnie.
-Nie radzę ci się tak do niej odzywać. Potem możesz mieć przez to problemy – mruknął.
-To ty mówisz?- udałam zdziwienie.- Poza tym od kiedy ktoś „taki jak ty”…- Zrobiłam cudzysłów w powietrzu.- Przejmuje się losem kogoś takiego jak ja?- dokończyłam.
-Nie przejmuję się tobą. Ja cię tylko informuję. Zrobisz jak uważasz.- Wzruszył ramionami.- Chodź już- dodał i ruszył przed siebie.
-Dupek.- mruknęłam cicho, ale tak, żeby usłyszał, po czym poszłam za nim.
Szliśmy pustymi korytarzami. Nie wiem ile czasu nam to zajęło, ale obeszliśmy już prawie cały budynek. Pokazywał mi przeróżne oddziały, pomieszczenia, łazienki. Tłumaczył mi wszystko co i jak i mówił, gdzie co się znajduje. Przez większość czasu nie odezwałam się do niego ani słowem. Ignorowałam go, co jakiś czas tylko przytakując skinieniem głowy. Doszliśmy do wielkich, stalowych drzwi. Otworzył je kluczem, po czym wpuścił mnie do środka. Zauważyłam, że to miejsce było bardziej chronione niż inne.
-A to jest właśnie oddział zamknięty. Tu znajduje się twoja cela. Będziesz mogła z niej wychodzić, jedynie pod czyjąś opieką- wyjaśnił.
-Czyli to nie ty będziesz moim prywatnym ochroniarzem?- zapytałam.
-Będę, jednak nie zawszę będę mógł przy tobie siedzieć. Mam też swoje sprawy- odpowiedział wymijająco.
-Więc to oznacza, że jestem na ciebie skazana- mruknęłam niechętnie i poszłam dalej. Chłopak po chwili dorównał mi kroku i oboje szliśmy wzdłuż cel. Zatrzymaliśmy się przed jedną z nich.
-Tutaj od teraz będzie „twój pokój”.- Zrobił cudzysłów w powietrzu. Wpuścił mnie do środka małego pomieszczenia.
Ściany były brudne tak jak cały budynek. Wszystko miało kolor biały, co nie było przyjemne dla oczu. Skrzywiłam się lekko. W kącie stało druciane łóżko z materacem i pościelą. Po drugiej stronie znajdowało się drewniane biurko.
-Uroczo- bąknęłam sarkastycznie. Mogliby chociaż to jakoś odnowić!
-Cieszę się, że ci się podoba- odpowiedział ironicznie.- Chcesz tu zostać czy iść zobaczyć świetlicę?- zapytał po chwili.
-Macie tu takie gówno jak świetlicę? To jest przedszkole czy psychiatryk do cholery?- Odwróciłam się w jego stronę i uniosłam pytająco brew.
-To chcesz iść czy nie?- spytał zirytowany.
-A jak myślisz?- Przechyliłam głowę lekko w bok. Zmrużył oczy przyglądając mi się uważnie, po czym w końcu się odezwał.
-Chodź.- Skinął w stronę wyjścia. Uśmiechnęłam się i poszłam za nim.
-Brawo. Dobry wybór.- Kiedy zamknął moją celę zaczął prowadzić mnie w wybranym kierunku. Z naprzeciwka szedł jakiś pacjent wraz ze swoim ochroniarzem. Chłopak w niebieskim uniformie wydawał się w podobnym wieku co ja. Może jedynie kilka lat starszy. Miał blond włosy, postawione do góry. Kiedy się mijaliśmy, oboje uważnie się sobie przyglądaliśmy. Po chwili przerwał nasz kontakt wzrokowy i zwrócił się do swojego - również młodego - ochroniarza. Szepnął mu coś na ucho, po czym nas minęli.
Doszliśmy na miejsce i weszliśmy do środka. W pomieszczeniu znajdowały się stoliki, tworząc jadalnię. W niektórych miejscach stała jakaś kanapa. Były tu również półki z różnymi kartami i grami planszowymi.
Roiło się tutaj od wielu pacjentów i ochroniarzy, którzy stali oparci o ścianę. Odwróciłam się w bok, aby zobaczyć co robi „mój towarzysz”, ale go tam nie było. Znalazł sobie miejsce obok jakiegoś mężczyzny i uważnie mi się przypatrywał. Postanowiłam usiąść, w jak najbardziej odosobnionym miejscu. Przyglądałam się wszystkim po kolei. Typowi wariaci. Ale czego ja się spodziewałam w takim miejscu? Nienawidzę ich. Nienawidzę ich wszystkich… Moje rozmyślenia przerwał czyjś głos. Podniosłam wzrok na dziewczynę stojącą przede mną. Bez pytania wzięła krzesło i usiadła naprzeciwko.
-Nowa?- zapytała. Nie odpowiedziałam od razu. Wyglądała na może szesnaście lat? Tak, chyba tak. Miała długie, brązowe, falowane włosy i zielone oczy.
-Może- mruknęłam pod nosem.
-Za co siedzisz?- Była taka bezpośrednia, co trochę mnie irytowało. Jednak ta osóbka trochę mnie intrygowała… Powoli przeniosłam na nią wzrok, po czym się odezwałam.
-Za wyjątkowość…- szepnęłam i posłałam jej tajemniczy uśmiech, po czym wstałam i odeszłam zostawiając dziewczynę samą……..
Rozdział pisany wspólnie :)
*** *** 
Hej, cześć i czołem! :) Przybywamy z nowym rozdziałem! :) Może nie jest on najdłuższy, ale to dopiero początek i chciałyśmy Was wprowadzić w historię ;)
Bardzo dziękujemy za ilość komentarzy pod prologiem! :) To naprawdę motywuje! :)
Mamy już 5 obserwatorów i 304 wyświetlenia! Wow! :)

Zrobiłyśmy zakładkę "Bohaterowie", "Zapraszamy + kontakt" oraz zachęcamy do zajrzenia do zakładki "Pytania do bohaterów" :) 

Do następnego! :) Komentujcie ♥ 
Pozdrawiamy Mara♥ i  ∞Iwona Horan∞

8 komentarzy:

  1. Hejo! :3 Rozdział tak jak prolog jest wspaniały! Naprawdę! :D
    Ha! Ja też nie znoszę, jak dookoła jest biało! Można się poczuć, jak w jakimś więzieniu! Kaya ma gorzej, bo ściany są jeszcze obdarte.... Br. Szczerze? Nie chciałabym mieszkać, a nawet znajdować przez chwilę w takim miejscu! Takie coś, to ja mogę sobie wyobrażać w najgorszych snach! Naprawdę!
    Hahaha! Nawet nie wiecie, jak mnie rozśmieszyło, jak Kaya powiedziała do tej babki "Bu", a ta uciekła gdzie pieprz rośnie! To było genialne! Szacun! :D
    Heh. Jeszcze to zachowanie bohaterki. Nieźle ziółko z niej! Ma charakterek, ale to dobrze. Będzie ciekawie :D Już nie mogę się doczekać, aż pokaże, na co ją tak naprawdę stać! ^.^
    Ta dyrektorka jest... Dziwna. Nie nabrałam do niej sympatii.
    Harry! Pojawił się! I będzie pilnował Kaya'i! Hehe. Nie wiem czemu, ale już wyczuwam romans -.- Ale ja już taka jestem. Rozmarzona xD
    No wiecie co?! Ja już myślałam, że w tym rozdziale się dowiem, za co Kaya trafiła do psychiatryka! No ja nie mogę! Macie mi to w następnym rozdziale wyjaśnić! :3
    Czekam kochane na nn! Potopu weny twórczej życzę! Pozdrawiam gorąco i ślę całusy! :***
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak mówiłam, przybywam na moim jednorożcu, by odczytać rozdział.
    Ota ja, mój jednorożec i wszyscy, którzy aktualnie to czytają. Dnia 01.03.2015, dla większego zapamiętania urodziny Biebera, weszłam na tego bloga. Tak, więc ja, mój jednorożec i wszyscy, którzy to czytają uważają, iż ten blog jest okropnie zajebisty, niesamowicie ciekawy. Przez was nie będę spała *_* Przedtwm zrobiło się trochę poważnie, ale już wracam do normalności. Hihi, uwielbiam historie związane z psychiatrykiem xDDD. Ostatni wers mnie rozwalił. Za wyjątkowość... ja też za to chodzę do szkoły. HAHA, albo bu! I spitalaj. Nie no nie mogę... Harry aka ochroniarz, interesująco *.* Harry w mundurze... :)))))))))) tak coś pięknego. Wszpaniały blog, dodaję się już do obserwatorów.
    Życzę weny, własnego jednorożca i wszyyyystkiegooooo!!!!

    Perspektywa jednorożca
    Przyleciałem tu z moją koleżanką i czytałem wszyściuchno. Magiczny jednorożec, czyli ja stwierdza, że też by chciał się dodać do obserwatorów, ale nie mam własnego konta :(((( ale będę was wspierał duchowo.

    I ten komentarz potwierdza, że też powinnam zapisać się do psychiatry! :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! Pomysł na bloga bardzo mi się spodobał, ogólnie lubię takie które są tajemnicze oraz występuje w nich motyw psychiatryka itp. Na pewno będę czytać dalsze rozdziały i patrzeć jak to wszystko się rozwinie.
    Co do komentarzów to się nie przejmujcie, jeśli pomysł na bloga rzeczywiście jest wasz to będzie wszystko dobrze! Życzę mnóstwa weny i siły na pisanie :)
    +Dziękuje Marze za wyrażenie swojej opinii na moim blogu. Odpowiedziałam tam na twoje pytanie i dodatkowo jeszcze tutaj chcę podziękować, w imieniu mojego przyjaciela, za miłe słowa dotyczące zwiastunu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, świetny rozdział i prolog :) Chętnie będę czytać waszą historię =D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej ;)
    Wpadłam, bo poleciła mi opowiadanie koleżanka.
    I pomysł mi się podoba z tym psychiatrykiem (uwielbiam Przerwaną Lekcje Muzyki, więc... :D) jednak gdy odwiedzilam zakladke o bohaterach ... Mój entuzjazm opadł. Nie lubie członków 1D, co za tym idzie opowiadań o nich. Poza tym, po co wciskać ich do takiego fajnego opowiadania?
    Sama koncepcja, jak mowilam, jest super. Ale trochę mnie dziwi, dlaczego tak hmm... "Słabo" pilnowana? Niby cela i w ogóle a pozwalają jej chodzić po zakładzie i go zwiedzec, a nawet kontaktować się z innym pacjentami.

    No cóż, może będę zagladac, zobaczymy. ;)

    Zapraszamy do mnie w wolnej chwili - dlugopis-marzen.blogspot.com

    Weronika :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zachowanie bohaterki jest naprawdę odważne. Jest w miejscu całkowicie obcym, dodatkowo TAKIM miejscu, ja chyba starałabym się nikomu nie podpadać, przynajmniej od początku. To może się dla niej naprawdę źle skończyć, w końcu jest wśród ludzi uznanych za szalonych...

    http://zasnute.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń